Na ulicy Piłsudskiego znajduje się wiele pięknych kamienic. Wśród nich jest jedna trochę bardziej wyjątkowa. Na zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza jednym elementem - tabliczką poświęconą Józefowi Brandtowi, wybitnemu polskiemu malarzowi.
Kilka słów o nim:
Józef Brandt urodził się 11 lutego 1841 roku w Szczebrzeszynie. Pochodził ze znanej i zamożnej rodziny warszawskich lekarzy. Jak zatem związał się z ziemią radomską? Jego matka - Krystyna z Lessów - po śmierci męża zamieszkała z małym Józefem u swego brata w majątku Grzmiące pod Radomiem. To właśnie matka udzielała mu pierwszych lekcji rysunku. Od 1858 roku studiował w Paryżu gdzie poznał Kossaka i pod jego wpływem zmienił zdanie co do swojej przyszłości zawodowej, postanowił zostać artystą. OD 1862 roku studiował w Monachium, dokształcał się w wielu pracowniach malarskich. Tam też w 1866 roku założył pracownię, która skupiała wszystkich przebywających w Monachium polskich artystów. W 1877 roku ożenił się z Heleną z Woyciechowskich Pruszkową, właścicielką wsi Orońsko pod Radomiem. Od tej pory tam spędzał każdy sezon letni. Dzieła Brandta, głównie obrazy rodzajowo-batalistyczne i historyczne wywarły silny wpływ na malarstwo polskie i literaturę (Trylogia Henryka Sienkiewicza).
Ostatnie miesiące życia Brandt spędził w Radomiu, we wspomnianej kamienicy przy ul. Piłsudskiego 9 (wtedy Szeroka), która należała do jego córki Krystyny Tyszkiewiczowej. Pochowany został na cmentarzu przy ul. Limanowskiego.
Warto zajrzeć do tej kamienicy ponieważ jej klatkę schodową zdobi ciekawa malatura. Na niższych kondygnacjach namalowane są polichromie przedstawiające prawdopodobnie Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, a na ostatniej widnieje piękny plafon przedstawiający dwa Putta (nagie, małe dzieci-aniołki) jedno śpi a drugie odchyla gałązkę. Możliwe jest, że mógł je namalować właśnie Józef Brandt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz